"Teraz wiem, że
Nie rozumiem co się dzieje
Jednak wiem
Nigdy nie mam czasu na nic
Myślę, że nie zdaję sobie sprawy
I bardzo się tym martwię
Moje wątpliwości mnie znudziły,
Już nie czekam …
I znowu budzę się w moim świecie
Czuję, że jestem sobą
I nie przestanę, ani na sekundę
Moje przeznaczenie jest dziś
I znowu budzę się w moim świecie
Czuję, że jestem sobą
I nie przestanę, ani na sekundę
Moje przeznaczenie jest dziś
Nic nie może się zdarzyć
Uwolnię wszystko co czuję, wszystko, wszystko...
Nic nie może się zdarzyć
Uwolnię wszystko to co mam
Nic mnie nie powstrzyma"
~◆~
Tini
Obudziłam się jak zwykle o 6.00. Gdy tylko oprzytomniałam, zdałam sobie sprawę co to za dzień.
"To już dziś! Tak, tak, tak! Dzisiaj pierwszy dzień na planie!"- myślałam.
Szybko wyjełam ubrania z szafy i popędziłam do toalety. Wykonałam tam wszystkie poranne czynności i powędrowałam do kuchni. Oczywiscie była tam już mama, Fran (aut. Francisco- brat Tini) zawsze wstaje późno.
-Hej mamo - przywitałam się i sięgnęłam po jedną z leżących na stole kanapek.
-Cześć córciu. Jak się spało?
-Dobrze. Trochę się stresuję przed dzisiejszym dniem - odpowiedziałam szczerze.
- Naprawdę nie masz czego. Chodź z życiowego doświadczenia wiemy że nie mamy czym się stresować, i tak to czujemy. Zdajemy sobie z tego sprawę dopiero później, gdy jest już po fakcie.
-Wiem, ale jakoś mi to nie pomaga.
-Na razie postaraj się myśleć o czymś innym.
-Dobrze-powiedziałam i w tym momencie wszedł tata.- Tatuś, zawieziesz mnie dzisiaj?
-Dobrze, tylko za 10 minut jadę.
-Co?!! Tak szybko? Nie zdążę!- krzyknełam i popędziłam spakować torbę. Włożyłam do niej scenariusz, telefon, moją ukochaną różową szminkę i wiele innych żeczy. Spędzę tam 5 dni, więc wziełam też walizkę z ubraniami i innymi najpotrzebniejszymi rzeczami. Wybiegłam z domu i poszłam w stronę garażu, gdzie czekał już tata. Włożył walizkę do bagażnika, a ja wsiadłam do samochodu.
"Gdy brałam udział w castingu, nie myślałam, że mogliby mnie wybrać. Właściwie, nawet nie wiem czemu brałam udział. Po prostu chciałam sprawdzić czy coś umiem, trochę też dla zabawy. Nie wiem, czemu mnie wybrali. Może jestem naprawdę dobra? A może to mój urok osobisty?- na takich rozmyśleniach zleciała mi droga. Gdy samochód stanął, ja wziełam torebkę, a tata w tym czasie wyjął walizkę. Podziękowałam i porzegnałam się. Czekałam aż samochód odjedzie, po czym wolnym krokiem ruszyłam w stronę budynku. Miałam tam być o 10.00, a była 9.28. - "Dobra, jeszcze mam czas. Póki nie weszłam do środka, mogę się jeszcze wycofać. Nie, nie dam rady. Co jak zrobię coś nie tak? Wszyscy się będą śmiać i mnie wyrzucą. "-odwróciłam się na pięcie w przeciwną stronę. Już kierowałam się w stronę przystanku, gdy pomyślałam - "Stop! Martina, to może być Twoja jedyna szansa. Nie możesz sobie pozwolić na zwykłą rezygnację. Nawet nie spróbowałaś." - Przezwyciężyłam się i weszłam do budynku.
Z zewnątrz wyglądał jak każdy inny, lecz w środku...W środku było niesamowicie! Wszystko było w jasnych, przejżystych i pastelowych kolorach. Spodziewałabym się bardziej tak ponurego miejsca, jak wygląda z zewnątrz. Po chwili zorientowałam się, że nadal stoję w przejściu i patrzę. Głęboki oddech... i weszłam za próg. Od razu podeszła do mnie jakaś kobieta.
- Dzień dobry, panna Stoessel? - nie czekając na odpowiedz, kontynuowała - przyszła pani w sam raz. Proszę pozwolić, że panią oprowadzę. - kobieta wyglądała na jakieś trzydzieści lat. Swoje czarne włosy upieła białą spiną. Nie milknąc ani na sekundę szła przede mną. Ja, nieco oszołomiona, podążałam za nią. Każde pomieszczenie miało inny wystrój, lecz wszystkie miały ze sobą coś wspólnego. Doszłyśmy do białych drzwi. Była na nich tabliczka z wygrawerowanym napisem :
Martina Stoessel
Mercedes Lambre
- Tutaj znajduje się twoja garderoba. Mam nadzieję, że nie będzie ci przeszkadzać to, że z kimś ją dzielisz?
- Nie, oczywiście że nie. - powiedziałam. Szczerze mówiąc, cieszyłam się że nie będę musiała być tam sama.
- Przyszła tu przed tobą, poznałam ją i jest naprawdę miła. Na pewno się zaprzyjaźnicie. - powiedziała i poszła. Tak naprawdę, to nie będzie tylko moja garderoba. W końcu będę tu mieszkać w dniach pracy. Weszłam do środka. Bardzo mi się spodobała, ponieważ pomimo mebli ( które były naprawdę ładne ) całe pomieszczenie było przestronne. Dwie przeciwległe do siebie ściany były całe w grafitti. Na jednej ścianie pisało :
" MIŁOŚĆ, MUZYKA, PASJA! "
Z tego co wiedziałam, było to motto Violetty, chodź nie byłam wtedy tego taka pewna. Na drugiej ścianie pisało:
" All you need is LOVE "
Na ścianie, która znajdowała się naprzeciwko drzwi, znajdowało się wielkie lustro. W pomieszczeniu były też dwie duże szafy i dwa łóżka. W rogu znajdował się wieszak, a obok kolejne drzwi. Jak się później okazało, prowadziły one do toalety. Nagle do pomieszczenia weszła jakaś dziewczyna. Zaczęła krzyczeć :
- Co ty tu robisz? I kim jesteś? Jakoś cię nie kojarzę... W ilu filmach grałaś? - zmierzyła mnie wzrokiem. W jej oczach zauważyłam lekką pogardę.
- Cześć, jestem Martina Stoessel, dla przyjaciół Tini. Przydzielono mi tą garderobę, jeśli się nie mylę to z tobą. - uśmiechnełam się przyjaźnie.W końcu najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Blondynka nadal mierzyła mnie tym samym wzrokiem.
"Chyba mi się tym razem nie udało. "
-Miło mi, ja jestem Mercedes Lambre. Masz rację, dzielimy razem garderobę. Tak właściwie, mów mi Mechi.
"Jednak się myliłam?"
-Kogo grasz? - zapytałam, bo byłam ciekawa kim będziemy dla siebie w serialu.
Scenariusz dostałam już dawno, mi przypadła niestety główna rola. Jak na moją pierwszą, myślę że to trochę za dużo. Uważam, że dla mnie odpowiedniejsza byłaby rola Natalii, nie jest tak skomplikowana, a ja bym się tak nie obawiała porażki.
- Jestem Ludmiła, wiesz...Supernova. Gdzie jest Natalia!! Powinna już dawno tu być z moją wodą! Ugh... - Mechi pokazała doskonałą grę aktorską. Była niesamowita. Ja bym na pewno nie umiała zagrać tej postaci tak dobrze jak ona. Wtedy zrozumiałam, że to "miłe" przywitanie gdy weszła, było z jej strony odtworzeniem jej roli.
- Byłaś świetna! - krzyknełam pełna podziwu.
- Dziękuję kochana. To teraz twoja kolej.
-Niedawno wróciłam do Buenos Aires z ojcem. Chciałabym chodzić do normalnej szkoły, ale znając mojego tatę, jest to wykluczone.- Mówię. Staram się być bojaźliwa, nieśmiała i nieco zagubiona.
- Wiem! Wiem! - krzyczy Mechi. - Jesteś Violetta!
- Zgadza się. - odpowiadam z uśmiechem.
- Czyli nasze postacie się nienawidzą, ale nie martw się, możemy się zaprzyjaźnić.
- Oczywiście! Zapewniam Cię, że ze mną nie będziesz się nudzić. Czasem trzeba trochę poszaleć!
- To ja może cię oprowadzę po garderobach reszty? Gotowa?
- Ale na co? - Robię zdziwioną minę i udaję że nie wiem o co chodzi.
- Na podbicie świata ze mną u boku! - Śmieje się.
- Z tobą zawsze! - odpowiadam, a ona łapie moją rękę i ciągnie mnie za sobą. Wybiegamy z garderoby, głośno się śmiejąc. Kierujemy się wzdłuż korytarza. Zatrzymujemy się przed pierwszą garderobą. Widnieją na niej dwa nazwiska :
Jorge Blanco
Pablo Espinosa
Tego drugiego nie kojarzę... Ale to pierwsze coś mi mówi. Zaraz! Przecież to ten Jorge Blanco!
Mechi zapukała do drzwi. Znowu zaczynam się trochę bać.
- Proszę! - słyszymy ze środka. Otwieramy drzwi i wchodzimy do środka.
-Cześć chłopaki, chcę wam kogoś przedstawić. Przed wami Martina Stoessel, początkująca aktorka, dzielimy razem garderobę.
Widać, że Mechi bawi się bardzo dobrze, ja natomiast nie schodzę z osłupienia. Wpatruję się tylko w nich.
- Cześć! Jestem Jorge. Mam nadzieje że dobrze będzie się nam współpracować - mówi z uśmiechem na twarzy. Chłopak puszcza do mnie oko, a ja się rumienię.
- Patrz co zrobiłeś. Przez ciebie dziewczyna jest przestraszona! Kogo grasz? - zapytał z nie skrywaną ciekawością. Ja momentalnie wracam do siebie i mówię :
- Violettę - gdy widzę ich miny przypominam sobie słowa Mechi:
" Początkująca aktorka ". Po prostu nie byli przygotowani na taką odpowiedź.
- Czyli jesteś tu najważniejszą postacią. - uznał Jorge.
Zapanowała niezręczna cisza, którą przerwała Mechi :
- Kogo wy gracie?
- Leóna - mówi Jorge i uśmiecha się do mnie.
- Tomasa.
"No pięknie"
- To my idziemy dalej - wybawia mnie Mechi.
Gdy znajdowałyśmy się za drzwiami ona zaczęła piszczeć:
-AAAA! Ale ci zazdroszczę! Będziecie razem tak ładnie wyglądać.
-Jak mi tak zazdrościsz, to ja się chętnie z tobą wymienię. - mówię i ruszamy dalej. Stajemy przy kolejnych drzwiach. Tabliczka jest przepełniona aż czterema nazwiskami.
Gdy tylko wchodzimy, dziewczyny łapią Mechi za ręce i wpychają do środka.
- Co cię sprowadza do nas Mechi? I czemu nam nie przedstawiłaś swojej koleżanki? - pyta czarnowłosa dziewczyna. Wydaje mi się, że jest Włoszką, ponieważ ma taki charakterystyczny akcent.
-Bo nie zdążyłam? Nie dałyście mi nawet dojść do słowa!
-Jestem Martina Stoessel, ale mówcie mi po prostu Tini.
- OK, ja jestem Lodovica Comello, jak się pewnie domyślasz, jestem Włoszką. Te dwie wariatki, które trzymają Mechi, to Alba Rico ( wskazała na dziewczynę po prawej stronie) i Clara Alonso (dziewczynę po lewej). Gdzieś tu powinna też być Cande.- w tej chwili do pomieszczenia weszła kolejna dziewczyna.
-Ktoś mnie wołał? - pyta się.
-Tak, poznaj Martinę Stoessel. Tini, to jest Candelaria Molvese.- wskazała dziewczyna.
-Miło mi was poznać. Kogo gracie? - pytam się.
-Fran
-Cami
-Nati
-Angie
-A tyl zapewne Violettę! -zgadywała Lodovica.
-Zgadłaś.
-To my lecimy dalej -powiedziała Mechi.
I tak zleciała nam kolejna godzina.
Później udałyśmy się do garderoby. Postanowiłyśmy powtórzyć rolę, tak dla pewności.
-Która godzina?
-12.45, a co?- Pytam się.
-Co?? Tak szybko?
-Wiesz... trochę czasu zleciało na "zwiedzanie" garderób.
-No w sumie masz rację, a teraz chodź bo się spóźnimy! Dzisiaj nagrywamy pierwsze piosenki! - krzyknęła i pociągneła mnie za sobą.
Całą drogę Mechi mówiła że mi się spodoba, ponieważ to miejsce jest wyjątkowe, niezwykłe... i miała rację! Pomieszczenie było podzielone na dwie części. W tej, w której sie znajdowaliśmy był sprzęt, ale z tyłu było również dużo miejsca. Były dwie duże, skurzane sofy i szklany stolik, a także dwa fotele z tego samego tworzywa. W drugiej części pomieszczenia, która była oddzielona szkłem, znajdował się mikrofon. Było też wysokie krzesło na którym można było się usiąść. Gdy weszłyśmy, wszyscy już tam byli. Poznałam resztę obsady, chociaż z przykrością muszę przyznać, że nie zapamiętałam wszystkich ról.
Do pomieszczenia wszedł też jakiś mężczyzna. Usiedliśmy wszyscy i rozpoczeliśmy ćwiczenia głosu. Po jakiejś pół godzinie zrobiliśmy sobie małą przerwę. Napiłam się wody i włączyłam do rozmowy z resztą. Po przerwie, która trawa 10 minut mieliśmy zacząć nagrywać. Oczywiście, jako że nigdy nie brałam udziału w czymś takim, oraz że gram główną bohaterkę, poszłam na pierwszy ogień.
-OK, to zaczynamy. Tini, ty pierwsza.- weszłam do pomieszczenia i...
~◆~
Lubię kończyć w ten sposób rozdział. ^^
Dużo w nim nie zmieniłam, tak naprawdę poprawiam tylko te okropne błędy, których się dopuściłam kiedyś oraz parę innych szczegółów. Doszukiwanie się błędów jest zdecydowanie trudniejsze, niż samo ich popełniane, więc jeżeli coś jeszcze wypatrzycie, to mi o tym napiszcie. :)
Podoba się pomysł odświeżenia, czy wolelibyście może nowe opowiadanie? Informujcie w komentarzu. Każdy znak, że ktoś to czyta, jest dla mnie naprawdę cenny. Powrócę może do starego motta:
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ ♥